Tag Archives: Kazimiera Zawistowska

„Tej duszy śnią się święte lub też kurtyzany”

28 Maj

Święta Magdalena, Herodiada, święta Teresa, Kleopatra, Agrypina, kobiety symbolizujące świętość i kobiety fatalne, zarówno jedne jak i drugie Kazimiera Zawistowska postanowiła uwiecznić w swoich sonetach, ujmując dwoistą naturę kobiecości. Czytając utwory tej zapomnianej, jak twierdzi wielu badaczy, jednak znakomicie piszącej poetki, mamy wrażenie, że docieramy do najbardziej intymnych zakątków duszy kobiety targanej namiętnościami, kobiety zranionej lub raniącej, cierpiącej bądź bezwzględnie zadającej cierpienie. Odkrywamy tajemnice istnienia, dostrzegamy, że piękno i zło, dobro i cierpienie są nieodłącznymi elementami naszego życia, które niechybnie prowadzi do śmierci.

250px-KazimieraZawistowska

Zawistowska w swoich utworach wykracza poza granicę tradycyjnego, optymistycznego rozumienia miłości jako uczucia budującego. Poetka burzy stereotyp, dokonując ujcia przesyconego erotyzmem, przedstawiając punkt widzenia kobiety władczej, silnej, która przyćmiewa mężczyznę a nawet samego Boga. Siłę kobiecości odczuwamy, czytając: „Pójdź!… ja rozkoszą śćmię Tobie Jehowę”[1], słowa te w utworze młodopolskiej artystki należą do sprawczyni śmierci Jana Chrzciciela, kobiety pochodzącej z przeszłości, która podobnie jak Agrypina i Kleopatra, w sonetach pięknej pani z Podola[2] są dominujące, niebezpieczne, łamiące wszelkie bariery. W tekstach Zawistowskiej kochanki te, jak dawniej, profanują i rządzą. Każda z wymienionych dysponuje władzą w sferze seksualnej, pragnie spełnienia swoich żądz. W każdym z utworów (Herodiada, Agrypina, Kleopatra) kobieta jest uwikłana w sprawy polityczne, pragnąc pozostać w centrum, chcąc podejmować ostateczne decyzje, osiąga swój cel, kusząc pięknem własnego ciała. Jan Marx tak pisze o sonecie Herodiada:

(…) jest chyba najżarliwszym w polskiej poezji zaproszeniem do miłości, a zarazem obietnicą najbardziej perwersyjnej i ekstatycznej rozkoszy, intensywniejszej od rozkoszy obcowania z Bogiem; to wizja zapamiętałego transu, który unieważnia cały kosmos. Jest w tym wierszu patos pożądania graniczącego z bluźnierstwem, pewność, że „wąż pożądań” sprawi, iż kochanek zaprze się Boga, zniknie w tej żądzy w sensie mistycznym i biada mu, gdyby owego gada próbował zdusić – zginie wówczas z ręki kochanki.[3]                                                                   

Herodias_by_Paul_DelarocheSiła owych kochanek nie wynika z potrzeby wyzwolenia, ale z chęci zniewolenia. Ceną za prymat erotycznej kobiecości jest śmierć, zjawisko wszechobecne w twórczości Kazimiery Zawistowskiej, nie bez powodu oddającej głos wyrazistym postaciom kobiecym. Poetce nie chodzi o równouprawnienie, nie walczy w imieniu płci żeńskiej, nie jest głosem uciśnionych, ale jak pisze Marx „chce spełnienia swej kobiecości. Wyżycia jej w miłości w romansie w wielkim stylu”.[4] Badacz podkreśla, że Zawistowska chce być „wielką miłośnicą – grande amoureuse” w stylu Kleopatry, Herodiady, pani de Pompadour, Inez de Castro. Poświęcając im sonety, pisze o ich namiętnościach, o głębokich i nagich wyznaniach, wynikających z potrzeby spełnienia własnych pragnień, w których żądza zastępuje miłość:

Czy wiesz co rozkosz? Czy Cię nie poruszy 
Szept bladych kwiatów w takie noce parne? 
Pójdź!.. ja Ci włosy me rozplotę czarne, 
Wężem pożądań wejdę do Twej duszy! 

Płomiennym szeptem odemknę Twe uszy, 
Podam Ci usta drżące i ofiarne, 
I ust Twych ogniem ciało Twe ogarnę, 
Aż pieszczot moich fala Cię ogłuszy!…[5]

Tworzy dzieło o uwikłaniu w erotyczną zbrodnię, jak robi to w Kleopatrze:

Wszystką rozkosz wyssawszy, wszystką słodycz ziemi, 
Jak kwiat słońcem przesycon w dzień lata upalny, 
Kleopatra oczyma śledzi znużonemi 

Śmierć Antonia i tryumf Oktawia brutalny… 
A jej piersi królewskie, głośne wieszczów pieniem 
Szmaragdowym, śmiertelnym, oplótł gad pierścieniem.[6] 

Ukazuje damską dominację, przykrytą płaszczem piękna cielesnego, osnutą żądzą, która ukrywa żarliwość uczuć oraz głębię wewnętrznych przeżyć, tak wyraźnie widocznych w sonecie Agrypina:

Pieszczotą numidyjskiej gięła tygrysicy
Do stóp swoich ich głowy – bo szli żądzą pijani,
W objęcia tej monarszej, tej okrutnej pani,
I Romy patrycjusze i wasale dzicy.

Wschód i Zachód objęła w swej krwawej łożnicy,
Pragnąc zabić rozkoszą te sny, co jej w dani
Wlokły Furie — Hadesu wydarte otchłani
Trupie lica, bezsennej szydzące źrenicy.[7]

Zawistowska zaświadcza w ten sposób, że wszelkie uniesienia, nawet te splamione cudzą krwią, wzbudzają jej poetyckie i prywatne zainteresowanie. Jak pisze Jan Marx: „każda, nawet zbrodnicza namiętność, znajduje łaskę w jej oczach”.[8] Ta intrygująca poetka zapewnia nas, że każda kochanica, którą przywołuje, jest dla niej kobietą uwikłaną w emocję, kobietą jaką była ona sama.

Wiersze Zawistowskiej są tym bardziej pociągające, że ich autorka nie skupiała się jedynie na kobietach zjawiskowych i niebezpiecznych, które za wszelką cenę zdobywały to, na czym im zależało. Interesowało ją także drugie oblicze jej płci – święte, wierne przykazaniom i oddane Bogu. Poetka wzbogaca jednak ten nieskazitelny profil o cechy ludzkie, pokazując charaktery pełnie sprzeczności, poszukujące zmysłowych doznań, opisując postacie na wskroś przesiąknięte cielesnością. Służbę Panu i gotowość śmierci w imię religii traktuje jako sublimację głęboko ukrytych namiętności, potrzeb spełnienia sie jako kobieta.

św. MagdalenaO sonetach Magdalena, Teresa, Agnieszka i wielu innych, w których Zawistowska posługuje się motywami zaczerpniętymi z Żywotów świętych, Marx pisze następująco:

(…) motywy te pojawiają się w poezji Zawistowskiej nie jako samoistne, ale są tylko figurami własnego dramatu egzystencjalnego, alegorycznymi kostiumami własnych namiętności, a w kontraście pomiędzy ascezą i zmysłową pokusą, stanowiącym w wierszach religijnych poetki zasadę kompozycyjną, dostrzegamy nie mistyczną egzaltację powołania, lecz dramatycznie przeżywaną abdykację z życia tych kobiet, które wybierają klasztor, gdyż ich marzenia o ziemskim szczęściu są niezniszczalne.[9]

Przywołane przez poetkę święte, są postaciami pozwalającymi ukazać skomplikowany proces zaspokajania potrzeb duchowych i jednocześnie cielesnych. Zasłona pokornej duszy zostaje zrzucona, pod nią skrywają się pokłady kobiecości, zupełnie nie poświęconej Bogu, a jednak do niego nawiązującej. Czytając sonet Magdalena odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia ze swoistą sztuką kuszenia, grzeszne ciało Magdaleny jest dostępne oczom Chrystusa, święta mimo trwogi pozostaje wyzywająca.

Lecz z jej oczu jak tygrys, co ukrył pazury, 
Już dziki szał, przyczajeń, zrywał się zuchwale 
I ust zniżał dyszące, wilgotne korale, 
I rozpalał łaknących ramion jej marmury. 

I blada pod złoconych warkoczy promieniem 
Z piersi, z bioder, szat więzy zerwała i kwiaty… 
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

Lecz nagle przez jutrzniane różowe poświaty 
W jej rozwarte od trwogi i lęku źrenice 
Jak mistyczny krąg światła wejrzy blade lice, 
Krwawe skronie owite cierni obramieniem.[10]

Czytając z kolei sonet Teresa, niezaprzeczalnie możemy stwierdzić, że jest to doskonały erotyk, w którym seksualne cierpienie oraz całkowite cielesne oddanie przeplatają się z chęcią przyćmienia innej i odnoszą się do wielkości Uwielbianego, który nie jest obiektem wierzeń, ale obiektem pożądania, sposobem na spełnienie masochistycznych potrzeb. Przyjęcie bólu zadanego przez Pana, ma zastąpić prawdziwe, fizyczne doznania:

Jeszcze cierpień, o Panie! Me dłonie wzniesione 
Naznacz gwoździ męczennych purpurowym kwiatem, 
Daj krwią broczyć pod świętym ran twoich stygmatem, 
Spal pragnieniem ust twoich me usta spragnione. 

Głód męczeństw mnie pożera, głodem męczeństw płonę! 
Więc Ty dobry, Ty wielki, Ty bądź moim katem 
I ciało moje rozkrwaw krwi Twojej szkarłatem, 
Wbij w skronie me bezsenne Twych cierni koronę. 

Kochać… cierpieć… i umrzeć! ach, skonać dla Ciebie! 
Tobie ponieść mej duszy płomienne pożogi. 
Jej żarem wszystkie gwiazdy mlecznej roztlić drogi 

I jak wstęgę ognistą rzucić ją w Twym niebie, 
I widzieć, jak te łuny krwawo rozgorzałe 
Przyćmią Tobie oblicze Magdaleny białe.[11]

 Święte w sonetach Kazimiery Zawistowskiej nie są świętymi, lecz zranionymi kobietami, które poszukują spełnienia w oddaniu się Bogu, to oddanie duchowe przybiera kształt seksualnego aktu, jest skutkiem głębokich ran w psychice, uzewnętrznieniem skrywanych potrzeb które nigdy nie zostaną spełnione. Być może potrzeba wzniosłości i jednoczesna chęć doświadczenia zmysłowego sprawiają, że dwie sprzeczne sfery łączą się ze sobą.

Kazimiera Zawistowska ukazuje dwubiegunowość psychiki, nie zakłada, że postacie jakimi się posługuje są dobre lub złe, nie umoralnia i nie wartościuje. Jednak świetnie przedstawia ich wielopłaszczyznowe profile, ich umysł złożony i niedostępny światu. Poetka wyraża kobiecość sięgając do podświadomości, nie umyka jej żaden szczegół. Baranowska pisze, że Zawistowska jako jedna z najbardziej utalentowanych kobiet epoki bezbłędnie potrafiła pisać o miłości i kobietach, badaczka cytuje słowa z „Krytyki”, które brzmią następująco:

(…) poezja ta to jeden z przejawów najbardziej artystycznych naszej sztuki, to jeden z najgłębszych  i najszczerszych wyrazów kobiecości, na jaki zdobyła sie w ogóle liryka współczesna[12].

Z kolei Jan Marx tłumaczy, że artystka uchwyciła kombinację wzniosłości i trywialności w ludzkiej naturze, ciągłe ścieranie się grzechu i cnoty, ciągłe lawirowanie między dobrem a złem.[13] Badacz wskazuje także na dwoistość duszy poetki z Podola, co mogłoby świadczyć o jej inspiracjach zarówno postaciami grzesznymi jak i szlachetnymi, sądzi, że sama Zawistowska być może tak określa siebie w sonecie Znużenie: „Moja dusza jest łąką chaotycznych kwieci”.[14] Pisząc kilka wersów niżej: „Tej duszy śnią się święte, lub też kurtyzany”, poetka uzmysławia nam skomplikowaną, pełną zakamarków kobiecą osobowość, ukazuje psychikę naznaczoną wielkimi pragnieniami i zróżnicowanymi, niedającymi wytchnienia namiętnościami, odsłania przed nami zindywidualizowaną umysłowość, którą zapewne posiadała jako niespełniona życiowo, prawdopodobnie popełniająca samobójstwo autorka Herodiady. 

Magdalena Czarnecka

[1] K. Zawistowska, Wybór poezji, oprac. A. Baranowska, Warszawa 1981, s.79.

[2] J. Marx, Piękna pani z Podola, [w:] Młoda Polska, Warszawa 1997, s.427.

[3] Tamże,  s.430.

[4] Tamże, s. 434.

[5] K. Zawistowska, Herodiada [W:] Wybór poezji, oprac. A Baranowska, Warszawa 1981, s. 79.

[6] http://elektury.org/utwory/kazimiera-zawistowska/kleopatra

[7] http://elektury.org/utwory/kazimiera-zawistowska/agrypina

[8] J. Marks, Piękna pani z Podola, [w:] Młoda Polska, Warszawa 1997, s. 434.

[9] Tamże, s. 439.

[10] K. Zawistowska, Magdalena [W:] Wybór poezji, oprac. A. Baranowska, Warszawa 1981, s. 39.

[11] K. Zawistowska, Teresa [W:] Wybór poezji, oprac. A. Baranowska, Warszawa 1981, s. 61.

[12] A. Baranowska, Czczych szukałam cieni [w:] Wybór poezji, Warszawa 1981, s. 19.

[13] J. Marks, Piękna pani z Podola, [w:] Młoda Polska, Warszawa 1997, s. 442.

[14] Tamże, s. 469.